W świecie reklam, w którym wszystko wydaje się już odkryte, nadal istnieją kampanie, które zaskakują skutecznością. Bez wielkiej marki, bez tysięcy fanów, bez złożonego leja sprzedażowego — a jednak przynoszą setki leadów po nawet 1,66zł. Jak to możliwe? Co sprawia, że niektóre kampanie „klikają” od pierwszego dnia, podczas gdy inne przepalają budżet?
Kim jest nasz klient?
Klientka niedawno założyła firmę i zaczynała praktycznie od zera. Nie prowadziła znanego profilu, nie była rozpoznawalna, nie miała społeczności ani bazy fanów. Nie stał za nią żaden brand, fundacja ani marka osobista, firmę też dopiero co założyła.
Obrazek powyżej nie jest tam bez przyczyny, bo „LOVE” to hasło przewodnie eventów organizowanych przez klientkę – organizuje ona leśne campy dla singli w wieku 40-55 lat, na Podlasiu w myśl „koniec z aplikacjami randkowymi, spotkajmy się w lesie”
- Klientka nie reprezentowała znanej marki, nie miała społeczności ani zaplecza technicznego.
- Nie sprzedawała popularnych usług — organizowała kameralne wydarzenie offline dla singli 40–55 lat.
- Format był nietypowy: Leśny camp singli, z dala od miasta i atrakcje, które zaskakują — koncept wymagający zaufania.
- Nie miała strony, gotowych reklam ani czasu na budowanie marki — działała od zera, z nowym fanpage’em.
-
Koszt udziału to ok. 850 zł + dojazd na Podlasie, a event miał się odbyć niedługo po starcie kampanii.
Wyzwanie
Największym wyzwaniem nie był nawet budżet, choć był niski i wynosił zaledwie 1000 zł. Problem był głębszy. Klientka promowała coś, co nie miało jeszcze swojego miejsca w głowach odbiorców. Jej potencjalni klienci nie szukali takich wydarzeń. Nie wiedzieli, że mogą istnieć. Nie googlowali tego. A przede wszystkim — nie ufali. Bo jak zaufać stronie z kilkoma postami i zero opinii? Jak oddać pieniądze komuś, kogo nikt jeszcze nie poleca? A zapłata na miejscu czy w ratach nie wchodziła w grę, klientka chciała mieć umowę i przelew prze wydarzeniem. Co więc zachęci by kliknąć, skoro w internecie pełno pułapek?
Grupa docelowa też była niełatwa. Osoby po czterdziestce są zmęczone bylejakością i rzadko podejmują decyzje impulsywnie. Potrzebują poczuć sens, bezpieczeństwo, prawdziwość. To ludzie, których nie przekona efektowny montaż czy modne hasło. Potrzebują komunikatu, który ich nie oszuka.
Od czego zaczęliśmy?
Od całkowitego odrzucenia standardowej ścieżki. Nie budowaliśmy marki osobistej, nie tworzyliśmy lejków sprzedażowych ani wizerunkowych kampanii. Nie było czasu ani zasobów. Skoncentrowaliśmy się na jednym: dotrzeć do odpowiednich osób z odpowiednim komunikatem.
Przeprowadziliśmy szybki, ale dokładny research. Sprawdziliśmy, jak mówi ta grupa, czego się obawia, czego ma dość i czego szuka — nawet jeśli jeszcze nie umie tego nazwać. Na tej podstawie stworzyliśmy główny przekaz. Nie mówiliśmy: „spotkaj miłość życia”, bo to brzmi naiwnie. Nie mówiliśmy: „poznaj singli w Twoim wieku”, bo to zbyt ogólne. Zamiast tego zadaliśmy pytanie: „Masz dość randek, które nic nie wnoszą?”. To zdanie trafiało dokładnie tam, gdzie trzeba. Budziło emocje i zostawiało przestrzeń do myślenia. I działało.
- Klientka nagrała 2 krótkie filmy — na miejscu wydarzenia, własnym telefonem, bez sztucznego światła i green screenów.
- Jej autentyczny głos i emocje stworzyły zaufanie — bez produkcyjnych ozdobników.
- Uzupełniliśmy kampanię 2 prostymi grafikami, spójnymi z formą i przekazem.
- Reklamy były kierowane do osób 40–55 lat z dużych miast na wschodzie Polski
- Targetowanie opierało się na zainteresowaniach: relacje, podróże, rozwój osobisty, życie z sensem.
- CTA: „Pobierz ofertę PDF” — zamiast nachalnego „kup teraz” — budowało ciekawość i komfort odbiorcy.
Efekty kampanii
Wykorzystując 986zł budżetu – wygenerowaliśmy 384 leady. Średni koszt jednego leada wynosił 2,57 zł. Po analizie wyników okazało się, że ponad 12 procent kontaktów zakończyło się udziałem w wydarzeniu, czyli realną sprzedażą. Dodatkowo około 10 do 15 procent leadów wyraziło zainteresowanie udziałem w następnych edycjach w innym terminie.
Fanpage klientki urósł do około 350 obserwujących. Nie prowadziliśmy kampanii zasięgowej ani nie budowaliśmy społeczności — mimo to pod postami pojawiły się komentarze, polecenia i naturalne zaangażowanie. To pokazuje, że dobrze zaprojektowana reklama może być początkiem ruchu organicznego, nawet jeśli nie to było celem.
Co to mówi o rynku?
Ten projekt obala kilka popularnych mitów.
- Po pierwsze — nie trzeba mieć zbudowanej marki, żeby sprzedawać.
- Po drugie — nie trzeba inwestować miesięcy w publikowanie postów, nagrywanie podcastów, budowanie mailingu i strategii.
- Po trzecie — nie trzeba być influencerem ani ekspertem od wszystkiego. Żeby kampania zadziałała, trzeba mieć jedno: trafny komunikat.
Tylko tyle i aż tyle. Była dobra kreacja, autentyczny głos i uczciwy research. Przekaz był konkretny. Reklamy mówiły wprost do odbiorców, bez ściemy, bez słodzenia. Oferowały realną wartość. To wystarczyło. Ale do tego było trzeba poznać grupę odbiorców. Wydaje się, że to podstawa? Ale wielu to bagatelizuje, bo przecież “każdy lubi to samo” albo “jak ma kupić to kupi”. Właśnie nie.
A ten case pokazuje, że “najciemniej pod latarnią” bo kiedy szukaliśmy przyczyn niepowodzeń kampanii klientów, którzy działali przez współpracą z nami na własną rękę okazywało się, że kiedy myśleli, że mieli:
- „Za mało budżetu”
- „Za mało lajków, za mała rozpoznawalność”
- „Zbyt mało krzykliwe reklamy – trzeba mocniej”
- „To dlatego, że strona internetowa jest za mało nowoczesna i nieinteraktywna”
A powód częściej niż się to wydaje tkwił w braku empatii do własnej grupy docelowej, czyli innymi słowy – zrozumienia czego chcą, a tym bardziej czego nie chcą już oglądać.
Podsumowanie
Wydarzenie dla singli 40–55 lat, promowane bez marki, fanów i zasięgu, zakończyło się sukcesem. Klientka nie tylko sprzedała pierwszą edycję wydarzenia, ale też zbudowała zaczątek społeczności, zebrała dane, które przydadzą się w kolejnych kampaniach i — co najważniejsze — przeszła test rynku.
Jeśli też masz nowy pomysł, który jeszcze nie istnieje w głowach klientów, ale czujesz, że warto go pokazać światu, odezwij się. Sprawdzimy, czy Twoi odbiorcy zareagują. Bez zgadywania. Bez przepalania budżetu. Z realnymi danymi.